31 października 2011

Pierwsza czapa w moim wyzwaniu...

Moje dwie czapki rozpoczynają galerię w akcji pokazywania nakryć jesiennych głów :-)

Jako pierwsza do akcji dołączyła Agnes z bloga Tin-Tin
Śliczna czapeczka Agnes- te pomponiki są kobiece...


Namawiam Was do zabawy bo bardzo ciekawie jest poznać te elementy Waszej garderoby- tym bardziej, że za oknem coraz chłodniej...


Kiedyś czapek nie lubiłam...nikt nie lubił (może się mylę...)

Wiem, że niektóre z Was też nie przepadają za nimi i wolą rozwiany włos lub schować się w dużym kołnierzu, kominie czy chuście :-)

Pochwalcie się także swoimi nietypowymi okryciami głów :-)


A zobaczcie jakie torebki mamy w swoich szafach...wyniki akcji u Dagi, w której też brałam udział :-)



Pozdrawiam ciepło!!


Sabik

30 października 2011

Kandyzowany imbir i syrop na rozgrzewkę

Malutkie stoisko z warzywkami...i piękne kłącze imbiru tuż przy wadze...no jak nie wziąć skoro jego rozłożone "ramionka" same się do mnie rwały :-))

Jesień, długie i chłodne wieczory... imbir- król przypraw na rozgrzewkę jedyny...
Postanowiłam spróbować go "oswoić". W wersji surowej dodawany do potraw nie podchodzi mi, ale może nie umiem go docenić...


Kiedyś w programie Nigelli Lawson podsłuchałam coś o kandyzowanym imbirze... ona się nim zachwycała... I miała rację!! Jest boski i chyba... "uzależniający".

Przepis Davida Lebowitza prowadzi do doskonałego (jak na moje kubki smakowe) efektu.

Poszłam tym tropem i powstał wspaniały imbirowy syrop do herbaty ale zapewne dodam go do niejednego deseru lub nawet lodów oraz kandyzowane plasterki imbiru np. do wypieków i do deserów oraz eksperymentów kulinarnych.

Imbir obrać i pokroić w cieniutkie plasterki. Zalać wodą i gotować kilkanaście minut, następnie odlać wodę i czynność powtórzyć. Ja odcedziłam imbir raz ale można powtarzać w zależności od tego jaką "ostrość"chcemy uzyskać...


Sporządzić syrop cukrowy w stosunku 1:1 (użyłam cukru Demerara). Wrzucić imbir i gotować kilkanaście minut. Plasterki imbiru stają się przeźroczyste. Zostawić na noc. Następnego dnia ponownie zagotować prze kilkanaście minut- syrop gęstnieje a plasterki stają się przeźroczyste i miękkie.

Odcedzić plasterki imbiru a syrop zlać do buteleczki i delektować sięjego smakiem dodają do wieczornej herbatki...

Ostudzone plasterki obtoczyć w cukrze (np trzcinowym) i suszyć w piekarniku przez godzinkęw 50 stopniach. Jest wyjątkowy w smaku...




Syrop przechowujemy w lodówce do kilku miesięcy a kandyzowane plasterki w temperaturze pokojowej do wyczerpania zapasu :-)

Zachęcam- wypróbujcie przepis- naprawdę warto! Od dawna nie zakochałam się tak w smaku...


Sabik

Jaglane risotto z dynią

Danie powstało pod wpływem chwili i bardzo szybko...

Kasza jaglana i duuuża dynia zakupione na rynku w pięknym miasteczku Łańcucie... :-)
Generalnie na targowisku królowały chryzantemy ale na szczęście warzywa też się znalazły...


Jaglane risotto

Kasza ugotowana w proporcjach 1/2 szklanki kaszy na szklankę wody.
Boczek pokrojony w kosteczkę i podsmażony na chrupiąco.
Miąższ dyni pokrojony w grubą kostkę podsmażona na oliwie, posypana słodką papryką, cynamonem i imbirem, dosolona do smaku.


Wszystkie składniki połączyć na jednej patelni, wymieszać i serwować...



Pyyyszne!!

Risotto startuje w Festiwalu Dyni 2011 organizowanym przez Bea:


Duża dynia posłużyła mnie i moim dzieciakom do wykonania Halloweenowego lampionu...
Nie przepadam za amerykańskim sposobem świętowania ale wycinanie dyni jest świetnym sposobem wspólnego zajęcia i spędzenia czasu z dziećmi.

Dyńka nie mogła być straszna... moja kotomaniaczka zażyczyła sobie koto-dyni halloweenowej :-))

Wydrążyłam miąższ (powstał dżemik) i wycięłam (z pomocą dzieciaków) buźkę kocią...

Jak Wam się podoba?


A o zmroku zapalamy teelighta:



Pozdrawiam Was ciepło, choć zapewne przed kompami nie siedzicie tylko ruszyliście w odwiedziny do bliskich...


Sabik

28 października 2011

Jaglane burgery mięsno-warzywne

Powitanko!

Ja oczywiście kuchennie dziś bo szyciowo i robótkowo to nie ma szans... ano pochłania mnie czarna dziura czasu..tzn raczej jego braku...

A kulinarnie kształcić się trzeba by podniebienia zaspokajać... ponoć człowiek uczy się całe swoje życie a i tak umiera głupi... nie bierzcie do siebie ;-)

Żywieniowo kształcona jestem a zapomniałam o dobrodziejstwach pewnej kaszy... Zwykłe niezwykłe proso a z niego jagły i kasza jaglana... Dobroczynna i prozdrowotna- odśluzowuje organizm... doskonała na jesienne przeziębienia, katary i "zawalone" zatoki. Przypomniał mi o niej Jożin z Krakowa :-)

Proponuję ją w formie burgerów czy po polsku kotlecików z mięsem mielonym i warzywami:-)
Podałam je z sosem z cukini.



BURGERY JAGLANE mięsno-warzywne

1/2 szkl. kaszy jaglanej
1 cebula, pokrojona i zeszklona na oliwie
2 ząbki czosnku wyciśnięte przez praskę
300 g mięsa mielonego
1 duża marchew starta na drobnych oczkach
1 jajko
sól, pieprz, gałka muszkatołowa, sproszkowany imbir, sproszkowana papryka czerwona
garść świeżego koperku


Kaszę ugotować w szklance wody z solą.
Ostudzoną kaszę wymieszać z pozostałymi składnikami, wyrobić na jednolitą masę.


Formować niewielkie kotleciki i obtaczać w bułce tartej.
Smażyć na oliwie lub piec w piekarniku.




SOS Z CUKINII

Jedną cukinię, pokroić w cząstki, posolić, opruszyć mąką. Na patelni zeszklić cebulę, dorzucić cukinię, chwilę smażyć, następnie podlać wodą i dusić do miękkości.
Doprawić ulubionymi ziołami- u mnie bazylia.
Zmiksować i polać burgery.

Polecam- pożywne, smaczne i zdrowe!


Sabik

26 października 2011

Wspaniałe Candy u Eli

Zajrzyjcie do Eli z Moje czary mary...


Przygotowała takie cudowności na swoją rocznicę blogową, że aż oczy się błyszczą na ich widok...!



Ja już grzecznie stoję w kolejeczce...może akurat... czego i Wam życzę :-)))


P.S. pokazujcie swoje czapy w moim wyzwaniu... bo jak na razie widzę, że chyba akcja POKAŻ SWOJE NAKRYCIE GŁOWY NA JESIEŃ SIĘ NIE POWIEDZIE... buu :-(


Sabik

24 października 2011

Pokaż torebkę... i pokaż swoją czapkę na jesień!

A szybciutko dołączam do akcji Dagi

Oto moja secondhandowa zdobycz sprzed 2 lat... Bardzzo ją lubię za kolor i fason...- typowo jesienny jamnik:-)


mięciutka skórka...



miła w noszeniu...



lubię ją...



A Was namawiam jednak do noszenia czap tej jesieni i zimy...

i PRZYŁĄCZAJCIE SIĘ DO AKCJI POKAŻ CZAPĘ KLIK


Sabik

23 października 2011

Różowo mi na jesień i WYZWANIE: POKAŻ co MASZ na GŁOWIE ?





Witajcie dziś po raz drugi... :-)

Kilka dni temu udało mi się odwiedzić po dłuższej nieobecności mój ulubiony lumpeksik:-)

Wróciłam z takimi "łupami":



Zapewne przecieracie oczy :-)) Jesień na różowo?? A kto powiedział, że ma być tylko w kolorach kasztanów, żółędzi, kory drzew itp ;-)

Nie jestem typem blondynki-landrynki, a jednak te róże same pchały mi się w ręce i bardzo mnie uwiodły:-)

Generalnie moje barwy to raczej tzw. barwy ochronne, kolory ziemi ... choć lubię także zdecydowane kolory:-)

W moim seconhandowym zestawie znalazły się:

ażurowa wełniano-moherowa chusta w kolorze cukierkowego różu:


spódnisia wełniana dla mojej córeńki


prześliczny La Senza w kolorach róż-czerwień (nie pytajcie o rozmiar;-)


pulowerek dla córci w kolorze bladego różu z koronkową aplikacją serducha



no i...
wełniano-akrylowa czapeczka z jesiennymi aplikacjami




I wiecie co w związku z moimi jesiennymi zakupami w kolorach zdecydowanie nie jesiennych...?

Ogłaszam WYZWANIE!

Co nosicie NA JESIEŃ na GŁOWACH?

Moim obecnym namberłan jest moja "nowa" secondhandowa czapa z jesiennymi aplikacjami...



Świetnie pasuje do popieli, rudości i pozostałych barw jesieni w mojej szafie na chłodną już porę roku :-)


Czekam na Wasze nakrycia głów!!!

Do końca listopada czekam na Wasze komentarze pod tym postem, fotki i linki do postów z Waszymi ulubionymi czapami, czapkami, kominami, chustami na głowę, kapelusikami, papachami itp...

Poproszę także o umieszczenie banerka z wyzwaniem na bocznym pasku Waszych blogów...

Chciałabym by WYZWANIE zakończyło się głosowaniem na najlepsze większością głosów JESIENNE NAKRYCIE GŁOWY
Właścicielka wytypowanego nakrycia głowy będzie obdarowana NIESPODZIANKĄ, którą dla Niej przygotuję... :-)

Chwalcie się!!!

CZEKAM!!!


P.S. przyłączam się do akcji organizowanej przez Dagi i niebawem pokażę swoją ulubioną torebkę :-)




Pozdrawiam

Sabik




Pieczone pierożki gryczano-dyniowe

Bea ogłosiła Festiwal Dyni!




Pierwsze dyniowe dokonania mam już za sobą...klik

Dynia to fenomenalne warzywo- o jego bogactwie odżywczym można wiele czytać...

Przepiękne, dekoracyjne i jakże odżywcze!!


Ma swoich zwolenników w kuchni- a ja do nich dołączam!

Spójrzcie jakie odmiany ma w swoich zapasach Bea- warto poczytać i docenić mnogość odmian gatunku Cucurbita maxima...

Z dyni można wyczarować baardzo wiele, to tylko i aż nasza nieograniczona inwencja kulinarna:-)

U mnie dziś pieczone pierożki z nadzieniem z kaszy gryczanej i dyni

CIASTO takie jak na galette np z przepisu u Liski
1 1/4 szklanki mąki, schłodzonej w lodówce przez 30 minut
1/4 łyżeczki soli
8 łyżek (ok. 120 g) zimnego masła, pokrojonego w kostkę i schłodzonego
1/4 szklanki kwaśnej śmietany
2 łyżeczki soku z cytryny
1/4 szkl. lodowatej wody

Ciasto: W dużej misce połączyć mąkę z solą. Dodać kawałeczki masła i blenderem (lub ręcznie) zagnieść do czasu, aż utworzą się grudki. W małej miseczce ubić śmietanę, sok i wodę i dodać do miski z grudkami masła i mąki.
Palcami lub drewnianą łyżką wmieszać mokre składniki i zagnieść ciasto - nie należy go zagniatać zbyt długo. Przykryć folią spożywczą i schłodzić w lodówce przez 1 h.

FARSZ:
szklanka ugotowanej kaszy gryczanej
szklanka starej surowej dyni
1 cebula
1 jajko
przyprawy- papryka, oregano, tymianek, pieprz, imbir, gałka muszkatołowa, cynamon - tak jak lubicie

Kaszę ugotować w wodzie z solą i łyżką oliwy, dynię zetrzeć na grubych oczkach, cebulę pokroić. Cebulkę zeszklić na oliwie lub maśle, dorzucić dyniowe wiórki i podlać łyżką wody- dusić do miękkości. Kaszę gryczaną lekko zmiksować na gładszą masę (można tego nie robić). Masę gryczaną połączyć z duszoną dynią, jajkiem i przyprawami.

Ciasto rozwałkować, wycinać kwadraty, nakładać łyżeczką farsz, lepić i układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.

Pierożki posmarować rozbełtanym żółtkiem i posypać sproszkowaną papryką.




Piec w 180 st. do zrumienienia. Podawać z kwaśną śmietaną...

Polecam bo pyszne...


Sabik

18 października 2011

Uzupełniam album...

Mój Maluszek to nocny Marek...

Mam nadzieję, że to przejściowe :-) Ładnie śpi i w dzień i w nocy, ale wieczory bardzo lubi mi zajmować... ;-) Zachwycona tym nie jestem jak się możecie domyślać...

Wieczorem chętnie bym go widziała śpiącego a nie kimającego i radosnego lub marudnego...oczywiście wiszącego mi na rękach... Ogólnie uwielbia być noszony- no tu nie odbiega od żadnej z moich starszych pociech...

Bliskość generalnie jest Mu niezbędna i ja to rozumiem i noszę...a jakże, ale biceps to niedługo będę miała jak po siłce;-)

Chusta poszła więc w ruch... mam poucha i w nim wynosiłam córę:-) Wolałabym chyba jednak chustę elastyczną coby na plecach najlepiej sobie malca uwiązać :-))

Dziś eS śpi jak susełek więc zabrałam się za albumik, który czeka na zdjęcia...
No i jest...powoli nabiera kształtów pamiątkowego archiwum malca :-)


Przypominam, że albumik wykonała Gosia- wykonuje przepiękne scrapy, jestem zawsze nimi zauroczona :-)

Przygotowałam fotki, podrukowałam na mojej małej Selphy i kilka fotek jest w sepii a reszta w kolorze:-) Ogólnie prawie wszystkie fotki w kolorze pasują do kolorystyki, jaką zaproponowała Gosia- super!

Jeszcze nie jest wypełniony w całości, musiałam sobie to zajęcie rozłożyć na raty- bo też i trudno się zdecydować na fotki... tak dużo ich się robi maluchowi... Kiedyś były to pojedyncze sztuki a teraz masa fotek przepełnia nasze komputerowe dyski :-)


Pozostała jeszcze teczka- równie piękna i przydatna... chyba wrócę do drukowania zdjęć- tak przyjemnie jest wziąć do ręki i popatrzeć... beż włączania kompa i pośpiesznego przeglądania archiwum fotograficznego :-)


Szyciowo czasu brak ale wczoraj udało mi się skroić i wstępnie przygotować maleńkie polarkowe rękawiczki z bawełnianą podszeweczką.



Piękne słonko za oknem... wyłączamy kompy i na spacerek..bo warto nim niebo się zachmurzy :-)

Róbcie też zdjęcia, drukujcie, oprawiajcie, dotykajcie...

Pa

Sabik

17 października 2011

Ambasador - murzynek z polewą

Jest słodko!

Piekę rzadziej, ale piekę... :-)

Czas przecieka mi przez palce...
Maleńki już nie taki tyci i świat chce oglądać a nie tylko "sufitować" w pozycji horyzontalnej...
Zmusza to więc matkę do noszenia, tulenia i dokarmiania małego smoka znacznie dłużej niż za czasu noworodkowego :-)

Za dwa dni Sebuś kończy 2 miechy- chłop już z niego- całe 6 kg i niedługo pewnie wyślę go do odśnieżania posesji jak nas zima zaskoczy ;-)

Już pierwsze sukcesy niemowlacze mamy zaliczone- pierwsze spontaniczne ale jakby świadome uśmiechy, pierwsze wypowiedziane "ggyy" no i nocki nadal bez kolek (odpukać).

Na szycie niestety czasu mi nie wystarcza...szkoda...

Wracając do słodkości- bardzo czekoladowy z polewą...siekanymi "laskowikami"...
ambasador!


Ciężki, wilgotny..w sam raz na podwieczorek z aromatyczną herbatką :-)

Zapraszam Was na kawałeczek :-)


Pozdrawiam słodko!

Sabik

13 października 2011

Abażurek i nowa blogowiczka...

Dość rozpieszczania... Jesień była złota i czas na prawdziwą słotę jesienną...
Byle tylko obyło się bez przesilenia jesiennego... Za oknem macie pięknie, bo podglądam Was... :-)
U mnie też za oknem czerwono i złoto... kto na wieś rzucony ten czerpie estetyczne przyjemności z widoków... w mieście też pięknie- głównie w parkach :-)
Oj, przypomniała mi się piosenka Elektrycznych Gitar- taka w klimacie spadających liści: "siedzi w autobusie człowiek z liściem na głowie..." :-))

Maleńki na jesienne spacerki wyjeżdża znacznie rzadziej, bo wieje i leje...
No cóż- jak spadnie śnieg to też będzie miał on swoich zwolenników i przeciwników :-)

A jesiennie możemy przywitać też nową koleżankę blogową:-)
Razem uczyłyśmy się w LO, razem studiowałyśmy... później nasze drogi rozeszły się... i co?
Góra z górą się nie zejdzie...
Mieszkamy w odległych miejscach ale nie przeszkadza to by mieć ze sobą kontakt:-)

Asia znalazła też miejsce w blogowym świecie i można Ją znaleźć Na Kwiatowej :-)
Myślę, że będzie miała wiele do pokazania i warto będzie do Niej zajrzeć :-)
Asia- pisz i pokazuj co działasz i co słychać :-)

A ja szybciutko pochwalę się moją odświeżoną lampeczką kuchenną - uszyłam jej abażurek pasujący do osłonek na ziółka :-)



Dziękuję ogromnie za komentarze i pozdrowionka!!
Czytam Was ale czasu brak na komentarze zazwyczaj :-)
Przypominam o Candy:-)

Pozdrówka !!


Sabik

10 października 2011

Tunika recyklingowa

Z jednego sweterka powstała tuniczka i getry...

Miała być sukienka z falbanką uszytą z szerokiego golfa, ale ostatecznie stanęło na tunice.


To nie ostatni projekt pod hasłem recykling...:-)

Już wyszperałam stertę starych swetrów...będą tuniki, sukienki, ocieplacze, getry...:-)

A tu moje słodkie baby tuż po wyborach:-)



Pozdrawiam ciepło bo za oknem ziąb...

Sabik

7 października 2011

Dżem dyniowy z mlecznym chlebkiem jest a recykling swetrów będzie...

Kilka dni temu trafiłam na MakeItandLoveIt na recyklingowanie swetrów i ich przeróbki na dziewczęce sukienki :-)

Wyszperałam swoje stare ulubione swetry i już kombinuję jak je ładnie poprzerabiać i mojej córci sprawićjesienno zimowe kreacje ;-))


Może będzie sukienka, spódniczka albo ciepłe getry z rękawów...:-)

A wracając do moich dyniowych poczynań to wyczarowałam łasuchom dżem dyniowo-jabłkowy.

1kg dyni
1/2 kg jabłek
1/2 kg cukru
cynamon


Kroimy w kostkę warzywo i owoce :-) Wrzucamy do garnka i prażymy podlewając początkowo 1 łyżką wody. Smażyłam pod przykryciem do miękkości a następnie dodałam cukier i już smażyłam bez przykrycia do odparowania i zagęszczenia.



Dżemik też poleci na Festiwal :-)




Zajadamy z kromeczką chlebka mlecznego własnej produkcji choć z automatu :-)



Niektóre łasuchy jak mój syn mimo wszystko wolą "mutellę" niż dżemik...

Przepis na chlebek mleczny:

330 ml mleka
550 g mąki pszennej
20 g drożdży świeżych
2 łyżeczki soli
5 łyżek cukru
2 łyżki oliwy

Wszystkie składniki wrzucić do miski pojemnika automatu i piec na programie podstawowym (3 razy wyrabianie). U mnie piekł się 3h20min. Chelebek wyrasta nad podziw, jest delikatny i puszysty- do dżemiku w sam raz.




U mnie pada, jest buro i ponuro więc życzę Wam dużo słonka w uśmiechach Waszych Pociech i zwierzaczków!!

Pozdrawiam

Sabik

6 października 2011

Prezenty...i kocie torebki

Śpieszę pokazać Wam prezenciki jakie dostał mój Najmłodszy...

Na prywatną wymiankę umówiłam się z Cyber Julką...ogromnie spodobały mi się Jej hafciki już nie mówiąc o tym jakie piękne mulinki potrafi wyczarować własnoręcznie :-)

Zamówiłam u Cyber Julki pinkeepa- metryczkę pamiątkową na malutkiej sztaludze...

Wczoraj moim oczom ukazał się cudnie słodki misiaczek:


W paczuszce znalazłam jeszcze śliczny hafcik na karteczce z życzeniami:


No i cudną grzechotkę, którą dopadły moje starsze Pociechy :-))

Bardzo Ci dziekuję Julko, cudne prezenciki, prześliczne!!

Ja posłałam do Juleczki taki zestawik i mam nadzieję, że się spodoba...



Kolejny prześliczny prezent zamówiłam u Gosi S. z bloga Po prostu karteczki...
Zachwyciły mnie Jej prace! W życiu nie miałam żadnej scrapkowej pracy.

Zamówiłam mały albumik na pamiątkowe zdjęcia dla S. oraz dodatkowo teczkę na pamiąteczki i kolekcjonowanie drobiazgów Maluszka :-)

Zestaw jest zachwycający!!!

Popatrzcie:


Wykonany cudnie... i te kolorki...


teraz muszę znaleźć czas i wybrać stosowne zdjęcia- będzie cudnie!


Maleńki stópki ma już tłuściutkie..jak się urodził miałam wrażenie, że ma najdłuższe stopy świata :-)


Dziękuję Gosiu! Jestem stałym podpatrywaczem Twoich prac bo są przeurocze!!!


Uszyłam kilka dni temu moim starszym pociechom kocie torebeczki, takie specjalnie do zawieszenia na jeździki bezpedałowe. Dzieciaki lubią zabierać jakieś drobiazgi ze sobą na przejażdżki- teraz mają do tego odpowiednie torebeczki :-)

Oczywiście aplikacje musiały być kocie...



Sprawdzają się nieźle:



Złota jesień nas rozpieszcza...

Troszkę zielska zeschłego prezentuje się całkiem całkiem jako bukiet a kolorowe liście posłużyły do prac plastycznych z moją córcią...






Pogoda piękna to i na polku można się pobawić z dziećmi.
My robiłyśmy dzisiaj koty z tekturek...miał być jeden a wyszła kocia rodzinka:


Podpatrzyłam u Myski

Pozdrawiam Was ciepło!!!

Sabik