Święta...i po świętach...
Spędzone poza domem... przygotowane i dopięte na ostatni guzik...
Kraków jest magiczny i za to go lubię...
Cudowni przyjaciele... domowa atmosfera...
wyżerka wystarczyła do poświąt :-)
potraw dużo ponad 12... przepyszne rybki, mięsa, makówki, ciasta, pierniczki, zupy, barszcze, pierogi, uszka,kompoty...ale najważniejsza radosna i kolędowa atmosfera!
Szkoda, że tak szybko mija czas spędzany z bliskimi serdecznymi osobami...
W pamięci i na fotkach pozostał na zawsze.
Szopka na Franciszkańskiej:
szopka u Św.Wojciecha na Rynku:
Rynek jak zwykle gwarny, rozświetlony i świąteczny... hejnalista pewnie też był odświętny ;-)
Już jutro ostatni dzień starego roczku...życzenia złożę Wam jutro, a dziś tylko pokaże jak moje dzieci przygotowałam na nadejście Nowego Roku...
Nowy Roczek wykluje się u nas ze starego... cyferki codzień wyskakują z ... papierowych tutek (taki recykling rolek po papierze...)
Ciepło Was pozdrawiam!!!
brakowało mi blogera i Was...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Boże Narodzenie 2011. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Boże Narodzenie 2011. Pokaż wszystkie posty
30 grudnia 2011
22 grudnia 2011
Życzę Wam...
i do usłysznie po Świętach...
wszystko gotowe, keksik upieczony, śledziki się przegryzają, kapuśniaczki pachną, orzechowe ciasto nabiera smaków, ćwikiełka się wyostrza, pieczona kaczuszka cała w bakaliach czeka...
jutro podróż...
zyczę Wam chwili wytchnienia w rodzinnym gronie i samych ciepłych myśli!!
wszystko gotowe, keksik upieczony, śledziki się przegryzają, kapuśniaczki pachną, orzechowe ciasto nabiera smaków, ćwikiełka się wyostrza, pieczona kaczuszka cała w bakaliach czeka...
jutro podróż...
zyczę Wam chwili wytchnienia w rodzinnym gronie i samych ciepłych myśli!!
21 grudnia 2011
Fartuszki przedświąteczne, sowa podarunkowa i anielska bomba choinkowa
Nie rozpisuję się bo ani ja ani Wy nie macie w nadmiarze czasu...:-)))
Pochwalę się moimi fartuszkami: jeden dla mnie jeden dla córci...
Jakiś czas temu zakupiłam tutaj ciekawe zestawy materiałów i dostałam do nich drugie tyle gratisowych... a że u mnie się nic nie marnuje...:-)
fartuszki są z lnu i gratisowej bawełenki, której wzór bardzo mi się spodobał:-)
wykorzystałam też śliczą vintagową tasienkę od Mimi z Galerii Camomille.
No i mamy z córcią dwa podobne fartuszki a dodatkowo mam też opaskę:
Expresowo też powstała sowa dla pewnej dziewczynki:
A na koniec wisienka na torcie tzn bombka na choince:-)
Niespodziankowy prezent od Asi z bloga Na Kwiatowej- prześliczna bomba z aniołkami, ma urocze spękania i daje cudny klimat...
Dziękuję Asiu!
Bomba wisi w towarzystwie miniaturowych banieczek takich jak ta:
Czas bliski wigilijnemu wieczorowi... choinka już błyszczy, a kuchnia pachnie coraz świąteczniej...
Pozdrawiam ciepło!!!
Pochwalę się moimi fartuszkami: jeden dla mnie jeden dla córci...
Jakiś czas temu zakupiłam tutaj ciekawe zestawy materiałów i dostałam do nich drugie tyle gratisowych... a że u mnie się nic nie marnuje...:-)
fartuszki są z lnu i gratisowej bawełenki, której wzór bardzo mi się spodobał:-)
wykorzystałam też śliczą vintagową tasienkę od Mimi z Galerii Camomille.
No i mamy z córcią dwa podobne fartuszki a dodatkowo mam też opaskę:
Expresowo też powstała sowa dla pewnej dziewczynki:
A na koniec wisienka na torcie tzn bombka na choince:-)
Niespodziankowy prezent od Asi z bloga Na Kwiatowej- prześliczna bomba z aniołkami, ma urocze spękania i daje cudny klimat...
Dziękuję Asiu!
Bomba wisi w towarzystwie miniaturowych banieczek takich jak ta:
Czas bliski wigilijnemu wieczorowi... choinka już błyszczy, a kuchnia pachnie coraz świąteczniej...
Pozdrawiam ciepło!!!
14 grudnia 2011
Ja pierniczę... kiszone choinki...pierniczony post!
Opierniczam się ostatnio na potęgę...
Na dodatek nocny Marek ze mnie i przepierniczam pół nocki...
Czas okołoświąteczny a ja spierniczyłam już tyle pierniczkowego ciasta dojrzewającego... Powstało troszkę lukrowanych słodkości, które nie wiem czy doczekają Świąt jeśli moje pociechy nadal będą wpierniczać same pierniczki zamiast śniadania i podwieczorku a nawet obiadu i kolacji...
Na początek kiszone choinki czyli pierniczki w słoiku:
Pieczone po nocach, lukrowane po nocach... wpierniczane za dnia :-)
Pierniczony lukier nie chciał mi krzepnąć...na szczęście po nocce i kolejnym dniu każdy lukier w końcu krzepnie... Zapierniczyłam dodając zbyt mało cukru pudru jak mniemam...
Lukier ubijam na parze z jednego białka i pół szklanki cukru pudru- a że sypałam "na oko"... nieco się spierniczył...
Gwiazdki oczekujące...
Gwiazdkowe stosiki opierniczyłam lukrem
Chatkę pierniczkową w 3D już mam, a poniżej wersja płaska domków i kamieniczek:
A tu kamieniczka wielorodzinna nazwana Wawelem stała się zawieszką:
Tyle pierniczenia w tym temacie! :-)
Poniżej przedstawiam jak to moje pociechy (nie napiszę, że pierniczone ;-)) dobierają się do wspaniałej niespodzianki jaką to dziś przyniósł mi listonosz... jutro więcej szczegółów...:-)
Opierniczyłam je, że paczka do mnie a nie do nich...pierniki małe!
Ja pierniczę co za pierniczony post!!
Jak widać PIERNICZKI mają bogaty wkład w naszą piękną polszczyznę:-)
Spierniczam bo późno!
Pa!
Na dodatek nocny Marek ze mnie i przepierniczam pół nocki...
Czas okołoświąteczny a ja spierniczyłam już tyle pierniczkowego ciasta dojrzewającego... Powstało troszkę lukrowanych słodkości, które nie wiem czy doczekają Świąt jeśli moje pociechy nadal będą wpierniczać same pierniczki zamiast śniadania i podwieczorku a nawet obiadu i kolacji...
Na początek kiszone choinki czyli pierniczki w słoiku:
Pieczone po nocach, lukrowane po nocach... wpierniczane za dnia :-)
Pierniczony lukier nie chciał mi krzepnąć...na szczęście po nocce i kolejnym dniu każdy lukier w końcu krzepnie... Zapierniczyłam dodając zbyt mało cukru pudru jak mniemam...
Lukier ubijam na parze z jednego białka i pół szklanki cukru pudru- a że sypałam "na oko"... nieco się spierniczył...
Gwiazdki oczekujące...
Gwiazdkowe stosiki opierniczyłam lukrem
Chatkę pierniczkową w 3D już mam, a poniżej wersja płaska domków i kamieniczek:
A tu kamieniczka wielorodzinna nazwana Wawelem stała się zawieszką:
Tyle pierniczenia w tym temacie! :-)
Poniżej przedstawiam jak to moje pociechy (nie napiszę, że pierniczone ;-)) dobierają się do wspaniałej niespodzianki jaką to dziś przyniósł mi listonosz... jutro więcej szczegółów...:-)
Opierniczyłam je, że paczka do mnie a nie do nich...pierniki małe!
Ja pierniczę co za pierniczony post!!
Jak widać PIERNICZKI mają bogaty wkład w naszą piękną polszczyznę:-)
Spierniczam bo późno!
Pa!
7 grudnia 2011
Chleb razowy dla zapracowanych oraz dzwoneczki, tasiemeczki i Rudolfy
Dość imbiru!:-)
Mam już zapas kandyzowanego i naleweczka się przegryza...
Dzisiaj przepis na chlebek razowy dla zapracowanych. To modyfikacja przepisu Liski.
Ja użyłam mąk razowych: pszennej razowej i żytniej 2000.
Chlebek na drożdżach, pieczony w keksówce, nie zważyłam go po upieczeniu ale bochenek ok. 700g.
Ciasto wyrabiamy wieczorem a pieczemy rano- już bez dodawania żadnych składników.
Przepis na razowy chleb "dla zapracowanych"- inspiracja- Liska
100 g mąki żytniej (użyłam typ 2000 czyli razowej)
300 g mąki pszennej razowej
1,5 łyżeczki soli
20 g świeżych drożdży
250 ml wody
Wszystkie składniki wymieszać w misce. Przykryć i zostawić na 12-18 godzin.
Keksówkę o długości 26-30 cm wysmarować olejem, wysypać makiem. Przełożyć ciasto, wierzch posypać kminkiem, odstawić do wyrastania (ciasto powinno wypełnić formę do pieczenia w czasie 30-60 minut).
Piekarnik rozgrzać do 230 st C.
Na dno wsypać 1 szklankę kostek lodu.
Wstawić wyrośnięty chleb.
Po 10 minutach, zmniejszyć temp. do 210 st C i dopiekać kolejne 30-40 minut.
Wyszedł pachnący, mięsisty...domowy!
A teraz na słodko... Jak zobaczyłam u Dorotki ciasteczka Rudolfy to musiałam je z dziećmi zrobić!!
Nie są tak piękne...niestety ale radości było wiele- szczególnie z m'n'm sowych nosków!!
A pluszowy Rudolf prezentuje dzwoneczek:
Takie cudne dzwoneczki skandynawskie dostałam od prawdziwej Mikołajki- Mimi z galerii Camomille!!
Drobne zakupy w postaci sznurka jutowego o 1000 i jeden zastosowaniach i cudnych rustykalnych tasiemek i w prezencie dwa dzwoneczki...ech przypominają mi uroczy film Express Polarny :-)) Bardzo miła niespodzianka...tym bardziej, że załapałam się wtedy w ostatniej minucie na darmową wysyłkę :-)
Zanim ja te tasiemki wykorzystam...to się będę dłuugo zastanawiać...są takie śliczne...
Święta już czujemy nosem Rudolfa... skarpetki w adwentowym kalendarzu co dzień odwracamy w drugą stronę i coraz mniej ich ... ciasto na pierniczki dojrzewa sobie w chłodzie... plasterki pomarańczy trzeba zacząć podsuszać no i koniecznie zrobić zapas goździków bo pomarańcze czekają...
Bardzo dziękuję za Wasze odwiedziny, miło jest dostawać tak wiele ciepłych słów- cieszę się, że spodobał się nasz skrzat :-)
Pozdrawiam ciepło!
ponoć ma spaść śnieg, klawo jak jasna...:-)
Mam już zapas kandyzowanego i naleweczka się przegryza...
Dzisiaj przepis na chlebek razowy dla zapracowanych. To modyfikacja przepisu Liski.
Ja użyłam mąk razowych: pszennej razowej i żytniej 2000.
Chlebek na drożdżach, pieczony w keksówce, nie zważyłam go po upieczeniu ale bochenek ok. 700g.
Ciasto wyrabiamy wieczorem a pieczemy rano- już bez dodawania żadnych składników.
Przepis na razowy chleb "dla zapracowanych"- inspiracja- Liska
100 g mąki żytniej (użyłam typ 2000 czyli razowej)
300 g mąki pszennej razowej
1,5 łyżeczki soli
20 g świeżych drożdży
250 ml wody
Wszystkie składniki wymieszać w misce. Przykryć i zostawić na 12-18 godzin.
Keksówkę o długości 26-30 cm wysmarować olejem, wysypać makiem. Przełożyć ciasto, wierzch posypać kminkiem, odstawić do wyrastania (ciasto powinno wypełnić formę do pieczenia w czasie 30-60 minut).
Piekarnik rozgrzać do 230 st C.
Na dno wsypać 1 szklankę kostek lodu.
Wstawić wyrośnięty chleb.
Po 10 minutach, zmniejszyć temp. do 210 st C i dopiekać kolejne 30-40 minut.
Wyszedł pachnący, mięsisty...domowy!
A teraz na słodko... Jak zobaczyłam u Dorotki ciasteczka Rudolfy to musiałam je z dziećmi zrobić!!
Nie są tak piękne...niestety ale radości było wiele- szczególnie z m'n'm sowych nosków!!
A pluszowy Rudolf prezentuje dzwoneczek:
Takie cudne dzwoneczki skandynawskie dostałam od prawdziwej Mikołajki- Mimi z galerii Camomille!!
Drobne zakupy w postaci sznurka jutowego o 1000 i jeden zastosowaniach i cudnych rustykalnych tasiemek i w prezencie dwa dzwoneczki...ech przypominają mi uroczy film Express Polarny :-)) Bardzo miła niespodzianka...tym bardziej, że załapałam się wtedy w ostatniej minucie na darmową wysyłkę :-)
Zanim ja te tasiemki wykorzystam...to się będę dłuugo zastanawiać...są takie śliczne...
Święta już czujemy nosem Rudolfa... skarpetki w adwentowym kalendarzu co dzień odwracamy w drugą stronę i coraz mniej ich ... ciasto na pierniczki dojrzewa sobie w chłodzie... plasterki pomarańczy trzeba zacząć podsuszać no i koniecznie zrobić zapas goździków bo pomarańcze czekają...
Bardzo dziękuję za Wasze odwiedziny, miło jest dostawać tak wiele ciepłych słów- cieszę się, że spodobał się nasz skrzat :-)
Pozdrawiam ciepło!
ponoć ma spaść śnieg, klawo jak jasna...:-)
1 grudnia 2011
Adwentowe skarpetki 2011
Kalendarz adwentowy głównie dzieciom sprawia radość i frajdę...
Funkcję swoją spełnia w odliczaniu dni do narodzin Chrystusa.
Udziergałam skarpetki, wszystkie niemalże jednakowe... zawiesiłam w kuchennym oknie na tasiemce za pomocą spinaczy biurowych...
Nie mogę od razu wypełnić wszystkich skarpetek karteczkami i słodyczami bo przede wszystkim dzieci na pewno wymyśliłyby sposób na przedwczesne opróżnienie skarpet...
Co dzień rano będę wypełniać kolejną skarpetkę...
I tak minie nam 24 dni do Wigilii...
A przy okazji zasiadania do maszyny w 5 minut wyczarowałam sobie namiastkę ozdobnych choineczek...zawieszę je pomiędzy skarpetkami kalendarza...
Powoli robi się świątecznie...
Kalendarz zgłaszam do Art Piaskownicy...
Pozdrawiam cieplutko
Funkcję swoją spełnia w odliczaniu dni do narodzin Chrystusa.
Udziergałam skarpetki, wszystkie niemalże jednakowe... zawiesiłam w kuchennym oknie na tasiemce za pomocą spinaczy biurowych...
Nie mogę od razu wypełnić wszystkich skarpetek karteczkami i słodyczami bo przede wszystkim dzieci na pewno wymyśliłyby sposób na przedwczesne opróżnienie skarpet...
Co dzień rano będę wypełniać kolejną skarpetkę...
I tak minie nam 24 dni do Wigilii...
A przy okazji zasiadania do maszyny w 5 minut wyczarowałam sobie namiastkę ozdobnych choineczek...zawieszę je pomiędzy skarpetkami kalendarza...
Powoli robi się świątecznie...
Kalendarz zgłaszam do Art Piaskownicy...
Pozdrawiam cieplutko
Subskrybuj:
Posty (Atom)
-
Tak bym chciała mieć więcej czasu na blogowanie... Tymczasem mam do Was Dziewczyny prośbę! Ogromną zresztą :-) Otóż moja pociecha wysłał...
-
Witajcie! Wyskrapowałam notesik ...a właściwie ZAPIŚNIK:-) Papierki całkiem świeżutkie , a notesik w efekcie zamierzonym jest PODNISZC...