Tym razem pod nożyczki poszły koszulki mojej córci...:-)
Żal mi było wyrzucać starych bluzeczek mojej córci.
Powstały więc torebeczki- a właściwie siateczki na lato...
Jedna to dżinsopodobna- z bluzeczki o ciekawym kroju...
Druga letnia ze ślicznymi aplikacjami...
A bluzeczka z konikami posłuzyła do stworzenia dwóch konikowych zawieszek:-)
Pierwsza krateczkowa, dżinsowa, doszyłam jej kwiatek ze ścinków...
Z rękawków z mankietami powstała kieszonka i malutka saszetka.
A tu letnia z plecionymi rączkami (również z pociętej bluzeczki)...
chyba mam bzika recyklingowego:-)))
i łódeczka...żagielek...byle do lata:-)
I małe zawieszki...
Jeszcze niedawno moja mała kobietka nie dała tknąć nożyczkami już za małych ciuszków:-)
Pozdrawiam Was ciepło!!!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recykling. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recykling. Pokaż wszystkie posty
18 kwietnia 2012
20 marca 2012
Niespodzianki są miłe
Pierwsza z nich to wyróżnienie od Córki (nie mojej tylko blogowej znanej wielu z nas:-), która przyznała mi wyróżnienie:-)
Bardzo mi miło i dziękuję !
O sobie już troszkę pisałam tutaj
Nominować nie będę, bo zupełnie nie potrafię wymienić tylko 10 z Was:-)))
Kolejną niespodziankę przyniósł mi listonosz...
Anulka mi przysłała...
Cudne karteczki z wykrojnika, kolorowe motylki i słodkości:-)
Baaaardzo dziękuję, wykorzystam na pewno do wielkanocnych karteczek:-)
A ostatnia rzecz to już nie niespodzianka, ale spodziewane nasionka kwiatów i warzywek, które czekają już w nowej t-shirt bag na wysianie:-)
I to na tyle...:-)
Marzannę czas topić!
Bardzo mi miło i dziękuję !
O sobie już troszkę pisałam tutaj
Nominować nie będę, bo zupełnie nie potrafię wymienić tylko 10 z Was:-)))
Kolejną niespodziankę przyniósł mi listonosz...
Anulka mi przysłała...
Cudne karteczki z wykrojnika, kolorowe motylki i słodkości:-)
Baaaardzo dziękuję, wykorzystam na pewno do wielkanocnych karteczek:-)
A ostatnia rzecz to już nie niespodzianka, ale spodziewane nasionka kwiatów i warzywek, które czekają już w nowej t-shirt bag na wysianie:-)
I to na tyle...:-)
Marzannę czas topić!
18 marca 2012
Recyklingowe t-shirt bags
Ich projekt mnie zadziwił i bardzo przypadł do gustu już jakiś czas temu...
Tylko ciągle brakowało mi zapału.
Aż nagle rach ciach i powstały trzy siatki- jedna na kota przytulankę lub inne gadżety mojej córci i dwie siatki zakupowe...
Wszystkie t-shirt bags powstały z nieużywanych bluzek i t-shirta.
Są bardzo proste w wykonaniu...i efektowne- sczególnie fajnie wyglądają w nich owoce i warzywa :-)
Potrzebujemy starą koszulkę, odcinamy rękawy, wycinamy kształt torby lub tzw bęzrękawnika.
Przeszywamy dół dwukrotnie coby siatka była mocna od spodu. Wycinamy otwór na ucho siatki lub jeśli wycięliśmy kształt bezrękawnika to uszy nam same powstaną...
I njaważniejsze- nacinamy siatkę naprzemiennie ok. 1,5 cm odcinkami, powstaną dziury układające się w prawdziwą sieć a nawet siatkę :-) Ja wycinałąm nożyczkami, ale jeśli macie matę i nożyk kołowy to będzie chyba najlepszy sposób...
Tutaj jest przejrzysty tutorial
Efekt jak dla mnie jest świetny, właśnie przygotowałam sobie kolejne dwie niepotrzebne koszulki i powstaną letnie wersje siatek...może je jeszcze ozdobię i będą stanowić letnie torebki...
Siatki możńa prać i nawet zyskają na atrakcujności po praniu, gdyż wtedy nacięte krawędzie fajnie się powywijają...
Polecam, przeszukajcie szafy i przeróbcie starego t-shirta w całkiem nową t-shirt bag:-)
Pozdrawiam wiosennie!!!
Tylko ciągle brakowało mi zapału.
Aż nagle rach ciach i powstały trzy siatki- jedna na kota przytulankę lub inne gadżety mojej córci i dwie siatki zakupowe...
Wszystkie t-shirt bags powstały z nieużywanych bluzek i t-shirta.
Są bardzo proste w wykonaniu...i efektowne- sczególnie fajnie wyglądają w nich owoce i warzywa :-)
Potrzebujemy starą koszulkę, odcinamy rękawy, wycinamy kształt torby lub tzw bęzrękawnika.
Przeszywamy dół dwukrotnie coby siatka była mocna od spodu. Wycinamy otwór na ucho siatki lub jeśli wycięliśmy kształt bezrękawnika to uszy nam same powstaną...
I njaważniejsze- nacinamy siatkę naprzemiennie ok. 1,5 cm odcinkami, powstaną dziury układające się w prawdziwą sieć a nawet siatkę :-) Ja wycinałąm nożyczkami, ale jeśli macie matę i nożyk kołowy to będzie chyba najlepszy sposób...
Tutaj jest przejrzysty tutorial
Efekt jak dla mnie jest świetny, właśnie przygotowałam sobie kolejne dwie niepotrzebne koszulki i powstaną letnie wersje siatek...może je jeszcze ozdobię i będą stanowić letnie torebki...
Siatki możńa prać i nawet zyskają na atrakcujności po praniu, gdyż wtedy nacięte krawędzie fajnie się powywijają...
Polecam, przeszukajcie szafy i przeróbcie starego t-shirta w całkiem nową t-shirt bag:-)
Pozdrawiam wiosennie!!!
15 lutego 2012
Powalentynkowo- drugie życie swetra...
Recyklingi bardzo lubię...
Pretekstem do podarowania staremu swetrowemu golfikowi nowego życia były Walentynki...a może po prostu chęć posiadania przez moją latorośl sercowej poduchy...
myśl...nożyczki...cięcie...szybkie szycie...JEST!!
PODUCHA SERCE... sweterek żyje i ma się dobrze... rękawy mogły być łapkami serca ale pójdą na inny cel:-)
pozdrawiam cieplutko, bo za oknem wieje jak... na podkarpaciu:-))
Pretekstem do podarowania staremu swetrowemu golfikowi nowego życia były Walentynki...a może po prostu chęć posiadania przez moją latorośl sercowej poduchy...
myśl...nożyczki...cięcie...szybkie szycie...JEST!!
PODUCHA SERCE... sweterek żyje i ma się dobrze... rękawy mogły być łapkami serca ale pójdą na inny cel:-)
pozdrawiam cieplutko, bo za oknem wieje jak... na podkarpaciu:-))
30 grudnia 2011
Świąteczne migawki i końcowe odliczanie...
Święta...i po świętach...
Spędzone poza domem... przygotowane i dopięte na ostatni guzik...
Kraków jest magiczny i za to go lubię...
Cudowni przyjaciele... domowa atmosfera...
wyżerka wystarczyła do poświąt :-)
potraw dużo ponad 12... przepyszne rybki, mięsa, makówki, ciasta, pierniczki, zupy, barszcze, pierogi, uszka,kompoty...ale najważniejsza radosna i kolędowa atmosfera!
Szkoda, że tak szybko mija czas spędzany z bliskimi serdecznymi osobami...
W pamięci i na fotkach pozostał na zawsze.
Szopka na Franciszkańskiej:
szopka u Św.Wojciecha na Rynku:
Rynek jak zwykle gwarny, rozświetlony i świąteczny... hejnalista pewnie też był odświętny ;-)
Już jutro ostatni dzień starego roczku...życzenia złożę Wam jutro, a dziś tylko pokaże jak moje dzieci przygotowałam na nadejście Nowego Roku...
Nowy Roczek wykluje się u nas ze starego... cyferki codzień wyskakują z ... papierowych tutek (taki recykling rolek po papierze...)
Ciepło Was pozdrawiam!!!
brakowało mi blogera i Was...
Spędzone poza domem... przygotowane i dopięte na ostatni guzik...
Kraków jest magiczny i za to go lubię...
Cudowni przyjaciele... domowa atmosfera...
wyżerka wystarczyła do poświąt :-)
potraw dużo ponad 12... przepyszne rybki, mięsa, makówki, ciasta, pierniczki, zupy, barszcze, pierogi, uszka,kompoty...ale najważniejsza radosna i kolędowa atmosfera!
Szkoda, że tak szybko mija czas spędzany z bliskimi serdecznymi osobami...
W pamięci i na fotkach pozostał na zawsze.
Szopka na Franciszkańskiej:
szopka u Św.Wojciecha na Rynku:
Rynek jak zwykle gwarny, rozświetlony i świąteczny... hejnalista pewnie też był odświętny ;-)
Już jutro ostatni dzień starego roczku...życzenia złożę Wam jutro, a dziś tylko pokaże jak moje dzieci przygotowałam na nadejście Nowego Roku...
Nowy Roczek wykluje się u nas ze starego... cyferki codzień wyskakują z ... papierowych tutek (taki recykling rolek po papierze...)
Ciepło Was pozdrawiam!!!
brakowało mi blogera i Was...
9 grudnia 2011
Kociany golfik na zimę...
Może uda mi się zaczarować zimę...by była biała, puszysta z lekko szczypiącym w uszy i nosy mrozem...
Tymczasem jest mokro, wilgotno i wieje...
Święta za pasem a tu śniegu ni hu hu...
Zrecyklingowałam ostatnio kilka niepotrzebnych szmatek m.in. czerwony golf...
Swetrowy "tułów" poszedł na czapkę i buty skrzata Pixie i pozostał tytułowy golf...
Wycięłam go półokrągło, obszyłam maszynowo a następnie podziergałam ręcznie:-)
Ożywiłam kremową aplikacją i jest jak znalazł na mrozydla mojej kociolubnej córuni...
Tak się prezentuje na Pixie'm
troszkę wygląda na obszarpany ale ogólnie chyba nie najgorszy efekt...w rzeczywistości jest milutki... normalnie można by w tym golfie spać...:-))
a z tyłu kotek zawija ogonek:-)
no i mruczy rzecz jasna... mrr....
Także golfik już mamy i na zimę czekamy :-)
Dziękuję Dziewczyny za wszystkie komentarze i miłe słowa!!
Kiedy znajduję czas na dzierganki i wyszywanki?...eee, no nie wiem... chyba trochę jednak umiem czarować...:-) mam maszynę do rozciągania minutek w godziny...:-)))
Pozdrawiam!!! pa
Tymczasem jest mokro, wilgotno i wieje...
Święta za pasem a tu śniegu ni hu hu...
Zrecyklingowałam ostatnio kilka niepotrzebnych szmatek m.in. czerwony golf...
Swetrowy "tułów" poszedł na czapkę i buty skrzata Pixie i pozostał tytułowy golf...
Wycięłam go półokrągło, obszyłam maszynowo a następnie podziergałam ręcznie:-)
Ożywiłam kremową aplikacją i jest jak znalazł na mrozydla mojej kociolubnej córuni...
Tak się prezentuje na Pixie'm
troszkę wygląda na obszarpany ale ogólnie chyba nie najgorszy efekt...w rzeczywistości jest milutki... normalnie można by w tym golfie spać...:-))
a z tyłu kotek zawija ogonek:-)
no i mruczy rzecz jasna... mrr....
Także golfik już mamy i na zimę czekamy :-)
Dziękuję Dziewczyny za wszystkie komentarze i miłe słowa!!
Kiedy znajduję czas na dzierganki i wyszywanki?...eee, no nie wiem... chyba trochę jednak umiem czarować...:-) mam maszynę do rozciągania minutek w godziny...:-)))
Pozdrawiam!!! pa
10 października 2011
Tunika recyklingowa
Z jednego sweterka powstała tuniczka i getry...
Miała być sukienka z falbanką uszytą z szerokiego golfa, ale ostatecznie stanęło na tunice.
To nie ostatni projekt pod hasłem recykling...:-)
Już wyszperałam stertę starych swetrów...będą tuniki, sukienki, ocieplacze, getry...:-)
A tu moje słodkie baby tuż po wyborach:-)
Pozdrawiam ciepło bo za oknem ziąb...
Sabik
Miała być sukienka z falbanką uszytą z szerokiego golfa, ale ostatecznie stanęło na tunice.
To nie ostatni projekt pod hasłem recykling...:-)
Już wyszperałam stertę starych swetrów...będą tuniki, sukienki, ocieplacze, getry...:-)
A tu moje słodkie baby tuż po wyborach:-)
Pozdrawiam ciepło bo za oknem ziąb...
Sabik
7 października 2011
Dżem dyniowy z mlecznym chlebkiem jest a recykling swetrów będzie...
Kilka dni temu trafiłam na MakeItandLoveIt na recyklingowanie swetrów i ich przeróbki na dziewczęce sukienki :-)
Wyszperałam swoje stare ulubione swetry i już kombinuję jak je ładnie poprzerabiać i mojej córci sprawićjesienno zimowe kreacje ;-))
Może będzie sukienka, spódniczka albo ciepłe getry z rękawów...:-)
A wracając do moich dyniowych poczynań to wyczarowałam łasuchom dżem dyniowo-jabłkowy.
1kg dyni
1/2 kg jabłek
1/2 kg cukru
cynamon
Kroimy w kostkę warzywo i owoce :-) Wrzucamy do garnka i prażymy podlewając początkowo 1 łyżką wody. Smażyłam pod przykryciem do miękkości a następnie dodałam cukier i już smażyłam bez przykrycia do odparowania i zagęszczenia.
Dżemik też poleci na Festiwal :-)
Zajadamy z kromeczką chlebka mlecznego własnej produkcji choć z automatu :-)
Niektóre łasuchy jak mój syn mimo wszystko wolą "mutellę" niż dżemik...
Przepis na chlebek mleczny:
330 ml mleka
550 g mąki pszennej
20 g drożdży świeżych
2 łyżeczki soli
5 łyżek cukru
2 łyżki oliwy
Wszystkie składniki wrzucić do miski pojemnika automatu i piec na programie podstawowym (3 razy wyrabianie). U mnie piekł się 3h20min. Chelebek wyrasta nad podziw, jest delikatny i puszysty- do dżemiku w sam raz.
U mnie pada, jest buro i ponuro więc życzę Wam dużo słonka w uśmiechach Waszych Pociech i zwierzaczków!!
Pozdrawiam
Sabik
Wyszperałam swoje stare ulubione swetry i już kombinuję jak je ładnie poprzerabiać i mojej córci sprawićjesienno zimowe kreacje ;-))
Może będzie sukienka, spódniczka albo ciepłe getry z rękawów...:-)
A wracając do moich dyniowych poczynań to wyczarowałam łasuchom dżem dyniowo-jabłkowy.
1kg dyni
1/2 kg jabłek
1/2 kg cukru
cynamon
Kroimy w kostkę warzywo i owoce :-) Wrzucamy do garnka i prażymy podlewając początkowo 1 łyżką wody. Smażyłam pod przykryciem do miękkości a następnie dodałam cukier i już smażyłam bez przykrycia do odparowania i zagęszczenia.
Dżemik też poleci na Festiwal :-)
Zajadamy z kromeczką chlebka mlecznego własnej produkcji choć z automatu :-)
Niektóre łasuchy jak mój syn mimo wszystko wolą "mutellę" niż dżemik...
Przepis na chlebek mleczny:
330 ml mleka
550 g mąki pszennej
20 g drożdży świeżych
2 łyżeczki soli
5 łyżek cukru
2 łyżki oliwy
Wszystkie składniki wrzucić do miski pojemnika automatu i piec na programie podstawowym (3 razy wyrabianie). U mnie piekł się 3h20min. Chelebek wyrasta nad podziw, jest delikatny i puszysty- do dżemiku w sam raz.
U mnie pada, jest buro i ponuro więc życzę Wam dużo słonka w uśmiechach Waszych Pociech i zwierzaczków!!
Pozdrawiam
Sabik
20 lipca 2011
Kredownik na wyjazd
Mój Synek uwielbia kolor niebieski... od zawsze tak ma... wszelkie odcienie niebieskiego uważa za swoje.
Komplet kredek "wojskowych" czyt. woskowych zawsze dzieli z siostrą- sobie odbiera kredki w kolorach niebieskich, szarych, czarnych, fioletowych, a siostrze zostawia czerwienie, róże, żółtości, zielenie... :-)
Taki umowny podział barw na chłopięce i dziewczęce:-)
Na wyjazd najlepiej jest zabierać kredki i zeszyt lub czyste kartki- tylko jak...?
Nigdy taki zestaw nie miał swojego miejsca...
Mama widziała podobne rozwiązania na blogach i uszyła wygodną teczuszkę na komplet materiałów do rysowania czyli tzw. KREDOWNIK :-)
Recyklingowi poddałam swoją za małą dżinsową przecieraną spódnicę z fajnymi czerwonymi przeszyciami.
Materiałek w autka przeznaczony jest na kołderki, ale fajnie się sprawdził w tym wytworku.
W środku miejsce na kredki...
i zeszyt...
Kiedy już wszystko spakowane, zapinamy kredownik i w drogę:-)
Zestaw sprawdził się jak należy!!
Córcia ma podobny ale nie usztywniony i chyba uszyję Jej nowy...
Projekty w głowie, bo jeszcze kołderki uszyć, organizery nałóżeczkowe, Andżelinę Balerinę dokończyć bo leży golutka i bez uszu, woreczki na kosmetyki i takie tam inne rzeczy... tylko czasu mało i maszyna mi pętelkuje...wrrr ;-)))
Pozdrawiam Was ciepło!!!
Komplet kredek "wojskowych" czyt. woskowych zawsze dzieli z siostrą- sobie odbiera kredki w kolorach niebieskich, szarych, czarnych, fioletowych, a siostrze zostawia czerwienie, róże, żółtości, zielenie... :-)
Taki umowny podział barw na chłopięce i dziewczęce:-)
Na wyjazd najlepiej jest zabierać kredki i zeszyt lub czyste kartki- tylko jak...?
Nigdy taki zestaw nie miał swojego miejsca...
Mama widziała podobne rozwiązania na blogach i uszyła wygodną teczuszkę na komplet materiałów do rysowania czyli tzw. KREDOWNIK :-)
Recyklingowi poddałam swoją za małą dżinsową przecieraną spódnicę z fajnymi czerwonymi przeszyciami.
Materiałek w autka przeznaczony jest na kołderki, ale fajnie się sprawdził w tym wytworku.
W środku miejsce na kredki...
i zeszyt...
Kiedy już wszystko spakowane, zapinamy kredownik i w drogę:-)
Zestaw sprawdził się jak należy!!
Córcia ma podobny ale nie usztywniony i chyba uszyję Jej nowy...
Projekty w głowie, bo jeszcze kołderki uszyć, organizery nałóżeczkowe, Andżelinę Balerinę dokończyć bo leży golutka i bez uszu, woreczki na kosmetyki i takie tam inne rzeczy... tylko czasu mało i maszyna mi pętelkuje...wrrr ;-)))
Pozdrawiam Was ciepło!!!
6 lipca 2011
Turbanik kąpielowy
Co prawda leje a oknem, ale sezon wyjazdowy i wakacyjny się zaczął na dobre. Oby tylko wreszcie słoneczko zaczęło nas doświetlać...
Miałam kiedyś bardzo fajny wynalazek łazienkowy mianowicie turban kąpielowy do wygodnego osuszenia włosów. Gdzieś mi się zapodział...
Postanowiłam uszyć sobie taki, bo naprawdę się przydaje i jest bardzo wygodny. Można spokojnie osuszać włosy do czasu np. wchłonięcia maseczki na twarzy... ;-))
Jest też dobrym rozwiązaniem przy nakładaniu odżywki na włosy. Raz na jakiś czas można sobie pozwolić na odżywianie włosów, zakrycie ich folią i zapakowanie głowy w turbanik:-)
Polecam- warto zrobić taki zabieg.
Turban uszyłam z cienkiego ręczniczka w motyw kwiatowy- spodobał mi się ostatnio i zakupiłam za grosze w secondhandzie. Z ręcznika powstała jeszcze myjka pod prysznic dla mnie i malutka rękawiczka dla córci:-)
Turban ma formę klinka z zaokrągleniem na głowę. Doszyłam mu rzepki do szybkiego zapięcia turbanu na głowie. Przyszyłam też turbanikowi wieszaczek.
Jeśli się Wam spodoba mogę umieścić dokładny wykrój. Ja zrobiłam swój na czuja i okazał się super wymiarowy:-)
Turbanik jest świetny na wyjazdy, campingi i osuszanie włosów po basenie.
Pozdrawiam słonecznie mimo wszystko:-)
Miałam kiedyś bardzo fajny wynalazek łazienkowy mianowicie turban kąpielowy do wygodnego osuszenia włosów. Gdzieś mi się zapodział...
Postanowiłam uszyć sobie taki, bo naprawdę się przydaje i jest bardzo wygodny. Można spokojnie osuszać włosy do czasu np. wchłonięcia maseczki na twarzy... ;-))
Jest też dobrym rozwiązaniem przy nakładaniu odżywki na włosy. Raz na jakiś czas można sobie pozwolić na odżywianie włosów, zakrycie ich folią i zapakowanie głowy w turbanik:-)
Polecam- warto zrobić taki zabieg.
Turban uszyłam z cienkiego ręczniczka w motyw kwiatowy- spodobał mi się ostatnio i zakupiłam za grosze w secondhandzie. Z ręcznika powstała jeszcze myjka pod prysznic dla mnie i malutka rękawiczka dla córci:-)
Turban ma formę klinka z zaokrągleniem na głowę. Doszyłam mu rzepki do szybkiego zapięcia turbanu na głowie. Przyszyłam też turbanikowi wieszaczek.
Jeśli się Wam spodoba mogę umieścić dokładny wykrój. Ja zrobiłam swój na czuja i okazał się super wymiarowy:-)
Turbanik jest świetny na wyjazdy, campingi i osuszanie włosów po basenie.
Pozdrawiam słonecznie mimo wszystko:-)
13 maja 2011
Worki przedszkolne
Dalszy ciąg edukacji przedszkolnej przed nami...przedszkole zimą i wczesną wiosną to wylęgarnia chorób i infekcji...szczególnie, gdy rodzice za wszelką cenę zostawiają zakatarzone i kaszlące pociechy- za kilka dni cierpi cała grupa... ale to już chyba minęło i słoneczko nie pozwoli na choróbska. Oby!
Moje pociechy po dłuższej przerwie otrzymały worki przedszkolne na kapcie i chyba z chęcią powrócą do swojej grupy :-) Zwłaszcza, że pojawił się ładny, nowy plac zabaw- główna atrakcja ciepłych dni.
Worki uszyłam wspomagając się nogawkami świetnie uszytych dżinsów- tyle, że z krokiem w kolanach- a ja w takich raczej nie pochodziłabym :-)
Nogawki poszły więc pod igłę. Naszyłam im aplikacje z literką i już dzieciaki mają imienne worki na przydasie lub kapcie. Podobają się bardzo i to najważniejsze.
Moje pociechy po dłuższej przerwie otrzymały worki przedszkolne na kapcie i chyba z chęcią powrócą do swojej grupy :-) Zwłaszcza, że pojawił się ładny, nowy plac zabaw- główna atrakcja ciepłych dni.
Worki uszyłam wspomagając się nogawkami świetnie uszytych dżinsów- tyle, że z krokiem w kolanach- a ja w takich raczej nie pochodziłabym :-)
Nogawki poszły więc pod igłę. Naszyłam im aplikacje z literką i już dzieciaki mają imienne worki na przydasie lub kapcie. Podobają się bardzo i to najważniejsze.
8 kwietnia 2011
Spódniczka z kotkiem
Witam!
Nie wywiało Was? :-) mam nadzieję, że nie chociaż huragany za oknem, a ja chcę się dziś pochwalić dwiema rzeczami.
Wstałam wcześnie i od razu miałam plan na sz(ż)ycie ;-) tzn. w zasadzie to wieczorem powstał plan a rano zastanawiałam się czy mi się to śniło czy też nie ...
Otóż wieczorem wyszperałam starą sukienkę córci i zapadła myśl o przerobieniu jej na spódniczkę, a że materiał wdzięczny bo drobniutki sztruksik w kolorze wrzosowym to pomyślałam o zabawnym dodatku. I zamiast porannej kawy było ręczne szycie kociego łebka- zawieszki do spódniczki.
Do fioleciku przypasowała mi zieleń i tak po skróceniu sukienki ozdobiłam falbankę tasiemką a kotka umocowałam na stałe przy pasie.
Taki koci dyndałek, którego można schować do kieszonki :-)
Córcia ucieszyła się z kotka, wycałowała go soczyście ale niestety spódniczki jej nie w głowie...woli chodzić w nogawkach:-)))
Liczę, że może się jej odmieni...
Nie wywiało Was? :-) mam nadzieję, że nie chociaż huragany za oknem, a ja chcę się dziś pochwalić dwiema rzeczami.
Wstałam wcześnie i od razu miałam plan na sz(ż)ycie ;-) tzn. w zasadzie to wieczorem powstał plan a rano zastanawiałam się czy mi się to śniło czy też nie ...
Otóż wieczorem wyszperałam starą sukienkę córci i zapadła myśl o przerobieniu jej na spódniczkę, a że materiał wdzięczny bo drobniutki sztruksik w kolorze wrzosowym to pomyślałam o zabawnym dodatku. I zamiast porannej kawy było ręczne szycie kociego łebka- zawieszki do spódniczki.
Do fioleciku przypasowała mi zieleń i tak po skróceniu sukienki ozdobiłam falbankę tasiemką a kotka umocowałam na stałe przy pasie.
Taki koci dyndałek, którego można schować do kieszonki :-)
Córcia ucieszyła się z kotka, wycałowała go soczyście ale niestety spódniczki jej nie w głowie...woli chodzić w nogawkach:-)))
Liczę, że może się jej odmieni...
Subskrybuj:
Posty (Atom)
-
Tak bym chciała mieć więcej czasu na blogowanie... Tymczasem mam do Was Dziewczyny prośbę! Ogromną zresztą :-) Otóż moja pociecha wysłał...
-
Witajcie! Wyskrapowałam notesik ...a właściwie ZAPIŚNIK:-) Papierki całkiem świeżutkie , a notesik w efekcie zamierzonym jest PODNISZC...