Jeszcze mamy lato choć temperatury wieczorno nocne już bliskie klimatowi chłodziarki...
A jeszcze nie tak dawno wychodziłam poprzyglądać się pełni księżyca (uwielbiam...) w cienkiej koszuli a temperatura w domku była równa tej na polku...ech, ja nie chcę jeszcze jesiennych chłodów...
A propos księżyca- my mamy jedną Lunę... Jowisz ma kilkanaście księżyców...ale skojarzyło mi się z dzisiejszymi wiadomościami i epokowym odkryciem... 200 lat świetlnych od nas... gdzieś w przestrzeni kosmicznej wisi planeta, która ma 2 słońca... ponoć są mniejsze od naszego i nie dogrzewają wystarczająco owej planety... Jak to dobrze, że my mamy JEDNO ale za to jakie- cieszmy się więc jego promyczkami i śpiewajmy wesoło: słoneczko nasze rozchmurz buzię...:-)) Zalecam śpiewanie z dziećmi- bo inaczej ktoś uzna, że za bardzo nam dogrzało;-)
A wracając do nadchodzącej jesieni to znalazłam kiedyś na tzw szmatkach kaszkietówkę H&M'u...spodobała mi się i wzięłam dla syna- ale on jej nie chce...więc będzie moja...w sam raz na jesień:-)
Szybciutko zmontowałam skórzanego kwiatka i powstała bardziej kobieca wersja :-)
teraz podoba mi się bardziej:
Jesień zamawiam słoneczną i złotą- stąd duży daszek :-))
Wyrwałam się na warzywno-owocowe zakupy... po godzinie musiałam wracać prawie na sygnale... Maleńki zatęsknił i zapragnął jedzonka- mama goniła- na szczęście z siatami pełnymi zieleniny :-)
Śliweczki węgierki słodziutkie- jutro złożę powidełka z dodatkiem gruszek do słoiczków...
Z pozostałymi śliwkami oraz malinkami i tartymi jabłkami upiekłam drożdżóweczki z przepisu Komarki.
Przesadziłam z cukrem i wyszły dość słodkie ale pyyyyszne, polecam przepis!
Śliweczek nie nadużyłam, bo Maleńki mógłby cierpieć z powodu brzuszka...ale za to grzebyczki z jabłkami były moje :-)
Znowu dogodziłam moim łasuchom po włosku- podałam im tiramisu...z malinami
Klasyczne tiramisu
biszkopty "lady fingers"
500 g serka mascarpone
4 żółtka
250 ml śmietanki 30%
2/3 szkl. cukru pudru
1/2 szkl. słodkiego wina
ciemne kakao
1 szkl. mocnej kawy z ekspresu lub rozpuszczalnej
Krem: serek mascarpone dobrze utrzeć. W metalowej lub żaroodpornej misce ubić zółtka z cukrem na puch, ustawić nad garnkiem z gotującą się wodą, dolać wino i nadal ubijać na parze aż masa zgęstnieje (powstaje krem zabaglione). Śmietankę ubić na sztywno. Połączyć serek z masą "zabajone" oraz śmietanką.
W naczyniu lub pucharkach ułożyć warstwę biszkoptów moczonych w kawie (słodkiej), przykryć kremem, kolejna warstwa biszkoptów, krem i przysypać całość ciemnym kakao. Udekorować malinami... delektować się smakiem... dopiero po kilku godzinach :-)
Pozdrawiam ciepło... zmykam
Do miłego!!
P.S. nadal zapraszam na moje Candy... :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Tytułowy wózek to ulubiony gadżet ogrodowy mojego najmłodszego synka. Zakupiony w stanie surowym na "aleokazjach". Do najsolidn...
-
Witajcie! Wyskrapowałam notesik ...a właściwie ZAPIŚNIK:-) Papierki całkiem świeżutkie , a notesik w efekcie zamierzonym jest PODNISZC...
robię podobnie :))ale z malinkami jeszcze nie próbowałam, ciacha wyglądają pysznie bardzo, a czapka niezły rarytas ;))
OdpowiedzUsuńbuźka !
Apetyczne te słodkości. A kaszkiet bardzo twarzowy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Agnieszka
Pysznie, słodko i jesiennie przez ten kaszkiet:-) Śliczna broszka.
OdpowiedzUsuńale smakołyki.:)
OdpowiedzUsuńdziękuję za udział w moim CANDY! niebawem wyniki! pozdrawiam.:)
Bardzo mi się to podoba. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie opisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńWygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuń