Jest słodko!
Piekę rzadziej, ale piekę... :-)
Czas przecieka mi przez palce...
Maleńki już nie taki tyci i świat chce oglądać a nie tylko "sufitować" w pozycji horyzontalnej...
Zmusza to więc matkę do noszenia, tulenia i dokarmiania małego smoka znacznie dłużej niż za czasu noworodkowego :-)
Za dwa dni Sebuś kończy 2 miechy- chłop już z niego- całe 6 kg i niedługo pewnie wyślę go do odśnieżania posesji jak nas zima zaskoczy ;-)
Już pierwsze sukcesy niemowlacze mamy zaliczone- pierwsze spontaniczne ale jakby świadome uśmiechy, pierwsze wypowiedziane "ggyy" no i nocki nadal bez kolek (odpukać).
Na szycie niestety czasu mi nie wystarcza...szkoda...
Wracając do słodkości- bardzo czekoladowy z polewą...siekanymi "laskowikami"...
ambasador!
Ciężki, wilgotny..w sam raz na podwieczorek z aromatyczną herbatką :-)
Zapraszam Was na kawałeczek :-)
Pozdrawiam słodko!
Sabik
Szkoda,że tak daleko od siebie mieszkamy ,bo na to ciacho to na pewno bym wpadła :))
OdpowiedzUsuńJa tez, bo to moje ulubione!
OdpowiedzUsuńAmbasador wygląda super , łatwo sobie wyobrazić jak smakuje :)Maluszek rośnie i wymaga coraz więcej uwagi ale faktycznie zanim się obejrzysz o będzie biegał z łopatą.
OdpowiedzUsuńMniam..
OdpowiedzUsuń