A niech to gęś... nie miałam niestety odpowiedniego naczynia do pieczenia takiego wielkiego ptaszyska. Dobrze, że to nie bocian i takich długich nóg nie miało...;-)
W ostateczności postanowiłam piec gęś na ruszcie, polewałam ją wytapiającym się tłuszczem a pod koniec pieczenia nakryłam folią aluminiową. Piekła się ok. 4 godzin...
Czekać było naprawdę warto, bo pierwsza gęsia noga zniknęła w męskich ustach bardzo szybko. Usta te nie chciały do wieczora już nic jeść :-))
Gęsinka jest mięsem, które nie potrzebuje zbyt wielu przypraw, ani wyszukanych przepisów. Sama w sobie jest pyszna i aromatyczna.
Tłuszczyk gęsi z pieczenia zlany i odstawiony, pójdzie do zamrożenia i posłuży jako dodatek do wielu potraw mięsnych nadając specyficzny aromat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo mi miło i dziękuję za obecność:-)